Translate

poniedziałek, 11 marca 2013

Jak to wszystko ogarnąć :/... ???

Witam i z góry przepraszam za swoją nieobecność.




Niektórzy w tym kraju zadają pytanie: "Jak żyć Panie Premierze, jak żyć?" a ja z kolei zadaję sobie od miesiąca pytanie: jak to wszystko ogarnąć?

Za chwilę minie miesiąc jak wróciłam do pracy i nadal nie mogę logistycznie połączyć tego z prowadzeniem domu, opieką nad dzieckiem i np.szyciem czy jakimikolwiek innymi robótkami ręcznymi. :/ 
Wiecznie na wszystko brakuje mi czasu. Pracuję od 9.00 do 17.00 więc jak wracam do domu to jest przed 18.00. Wrzucam coś na żołądek i trzeba się zająć Zuzka bo przecież stęskniona, jakiś obiad przygotować na drugi dzień żeby mąż mógł go sobie szybko odgrzać w mikrowelce jak wróci z pracy (wraca wcześniej niż ja),trzeba ogarnąć chałupę po porannym huraganie :P, który robi mega burdel spowodowany szykowaniem Zuzka do przedszkola i siebie do pracy :P - wieczorem już mi się nie chce i przez to rano szukam wszystkiego i wszędzie :P, trzeba jakieś brudy poprać a potem to wszystko poprasować... no i w ogóle wiecznie coś... Jakieś zakupy, jakieś zaległe cerowanie rajstop Zuzkowych, a to mama chce żeby jej na komputerze coś naprawić i tak w koło Macieju. A gdzie czas dla mnie??? Gdzie chwila wytchnienia??? Gdzie czas na wykroje i szycie???  Tyle nowych pomysłów w głowie mam, nowe zapasy materiałów, chęć wyposażenia szafy na wiosnę i wiecznie nie ma czasu :(... Gdzie czas na uzupełnianie wpisów blogowych???
Nie mogę się pochwalić niczym nowym w sensie uszytków czy robótek drutkowych :(. Mam do przedstawienia kilka recenzji kosmetycznych i chwalenie się moimi odkryciami ale... nie wiem kiedy to zrobię...

HEHE coś w tym jest...  A może mój brak czasu jest urojony i tylko szukam wymówek... hmmm ... 
NIeeeee :P. ja naprawdę nie mam na nic czasu :/

 Wiem, wiem.. nie ja jedna pracuję i mam na głowie dom ale po roku przerwy naprawdę ciężko mi się przestawić.
 Na bezrobociu czas płynie jakoś tak wolniej. :P
Rano wyprawa z Zuzkiem do przedszkola, potem śniadanko. Jakieś powtórki w tv i szykowanie obiadu. Nawet czas się znalazł na jakieś wycieranie kurzów czy odkurzanie. Wszystko było na bieżąco ogarnięte , posprzątane, ugotowane i w ogóle , normalnie Perfekcyjna Pani Domu pełną gębą a teraz wiecznie nie ma na nic czasu.
Nie żebym narzekała że do pracy chodzę. Broń Boże, cieszę się strasznie że w końcu znowu wyszłam do ludzi i wspomagam domowy budżet ale po prostu jeszcze nie znalazłam metody na pogodzenie tego wszystkiego :P. Niby dziwne bo przecież zanim poszłam na zwolnienie robiłam to 9 lat ale... 
Muszę wpaść w końcu w ten odpowiedni rytm i zaskoczyć. Wiem że mi się uda w końcu i oprócz obowiązków domowych i zawodowych znajdę wreszcie czas na swoje przyjemności i pasje :) 
Za oknem coraz ładniejsza pogoda, zachęca do "rozebrania" się z tych grubych płaszczy, szalików i czapek. Nic tylko czas odświeżyć szafę. Już się nie mogę doczekać :).

Póki co na dobry początek tygodnia boski demotywator :P:


Życzę miłego i owocnego tygodnia dla wszystkich zapracowanych i nie tylko :).

Wierzę że uzbroicie się w cierpliwość a mi w końcu uda mi się pokazać moje nowe twory, które póki co są w mojej głowie i notatniku a także uda mi się regularnie pojawiać w blogosferze, zasypując Was nowymi i mam nadzieję ciekawymi postami.

P.S. Żeby nie było to aktualnie siedzę w pracy ,korzystam z tego że bossa nie ma :P i zamieszczam swoje usprawiedliwienie.

Buziaki wielgachne 
LaFaMi

4 komentarze:

  1. A maz nie moze zrobic sam obiadu??? U mnie obiad robi ta osoba ktora wczesniej wraca z pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też tak jest. A że mąż wraca wcześniej to sobie robi sam obiad albo odgrzewa to co ja przygotowałam dzień wcześniej. Są takie potrawy jak np.jakiś gulasz czy pieczeń którą raczej ciężko zrobić w miarę szybko po powrocie z pracy kiedy człowiek jest zmęczony i głodny więc takie rzeczy sobie odgrzewa ale jakieś kotlety czy coś na szybko to robi sam :). W brew pozorom jest bardzo dobrym pichcikiem. W weekendy, kiedy jest w domu i ma czas, potrafi wyczarować niezłe cuda w kuchni.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. No właśnie, ten twój mąż to chyba nic nie potrafi. Ani posiłku, ani posprzątać... współczuję normalnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już wyżej pisałam , w kuchni radzi sobie całkiem nieźle a i w sprzątaniu pomaga. Jego obowiązkiem jest np. wielkie i dokładne odkurzanie w każdą sobotę :). Chodzi o to że jak człowiek pracuje w takich godzinach jak ja to czasem trudno się ze wszystkim zorganizować niż jak się siedzi w domu. Dlatego stąd moje biadolenie na brak czasu, którego brakuje np. na szycie :(.
      Pozdrawiam

      Usuń