Translate

wtorek, 20 listopada 2012

Hej
To już 10-ty miesiąc jak odwiedzam Urząd Pracy. Do września pobierałam zasiłek więc musiałam się stawiać co miesiąc natomiast teraz od kiedy nie pobieram "jałmużny" od Państwa muszę się zgłaszać co 2 miesiące no chyba że znajdę sobie pracę. No właśnie, zaznaczam : SOBIE ZNAJDĘ!!! Masakra. Niech mi ktoś w ogóle powie po co są te śmieszne instytucje użytku publicznego, które wszyscy utrzymujemy a które działają kompletnie bezproduktywnie. Jak świat długi i szeroki wśród moich znajomych i nieznajomych nie znam nikogo kto znalazłby pracę przez takowy urząd. W związku z tzw. wszechobecnym kryzysem ludzi tam miliony. Siedzą lub raczej stoją bo liczba miejsc siedzących jest zdecydowanie za mała aby "przerobić" te tłumy ludzi, każdy dzierży w dłoni otrzymany numerek i wpatruje się w tablicę wyświetlającą kolejne numerki, wzywające kolejnych zniecierpliwionych petentów do "pokoju zwierzeń" aby usłyszeć od "przemiłej" Pani urzędniczki z uśmiechem na ustach : "Przykro mi ale niestety nie mamy dla Pani/Pana żadnych ofert pracy. Proszę usiąść do koleżanki obok w celu wyznaczenia terminu następnego spotkania" No to jest paranoja jakaś :/. Wyobraźcie sobie że tak to właśnie w moim mieście, w urzędzie wygląda, na dodatek, jednego petenta obsługują dwie panie urzędniczki jakby nie mogła tego robić jedna bo ich zakres obowiązków ogranicza się dokładnie do tego co napisałam wyżej. Jedna pani brutalnie nas uświadamia a druga wyznacza termin. Najgorsze jest to że trwa to wiecznie. Ludzi są tłumy, panie obsługują we dwie jedna osobę a na swoją kolejkę czeka się średnio 2 godziny. Ja idąc tym razem zaopatrzyłam się w prasówkę :


wydałam aż 3,50 zł :P,  

zabrałam butelkę wody mineralnej i ruszyłam na podbój urzędu i ofert pracy :D a tu zonk , pierwszy raz od 10 miesięcy mi się to przytrafiło. Stoję w ok 10cio osobowej kolejce w celu otrzymania sławetnego numerka, w końcu go do staję i jakie jest moje zdziwienie kiedy tenże nr wyświetla się od razu na tablicy. Normalnie byłam w szoku i to niemałym. Zawsze czekam a tu taka miła niespodzianka ale na tym z niespodziankami byłby koniec :P, poszłam do wyznaczonego pokoju i cóż to już obyło się bez zaskoczenia hhehehe. Standardowy tekst przekazany przez Panią i termin zgłoszenia na 15 stycznia 2013 r.
Ręce opadają po prostu. Nie wiem czy tak to wygląda w innych miastach ale u mnie to jest kompletna porażka. Z góry przepraszam jeżeli uraziłam jakąś Panią pracującą w Urzędzie Pracy. moim celem nie było ośmieszenie bądź obrażenie pracowników tylko systemu wg jakiego takowe instytucje funkcjonują.
A może jestem po prostu sfrustrowana ponieważ nie mam pracy i ciężko mi ją znaleźć :/ i po prostu musiałam dać upust mojej beznadziejnej sytuacji, która coraz bardziej mnie dołuje. Sama nie wiem... 
"... niech mnie ktoś przytuli ... :("

Pozdrawiam 
LaFaMi

3 komentarze:

  1. uszy do góry!!! przynajmniej masz czas na prowadzenie bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby tak ale po 10 latach czynnego życia zawodowego taki długi okres stagnacji jest bardzo przytłaczający :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesli Cie to pocieszy to w Holandii, a pewnie i w innych panstwach wyglada to podobnie - jak chce sie miec prace to trzeba jej sobie samemu poszukac. Zaden urzad tego nie zapewni. Moze i lepiej, bo jak zapewni to raczej malo atrakycjna :)

    OdpowiedzUsuń